MYST III: Exile
W momencie, gdy typowe przygodówki zdają się odchodzić w przeszłość, a jedyną godną przedstawicielką tego gatunku w ostatnim roku okazała się być „The Longest Journey” – z zaskoczenia zaatakował nas nie kto inny, tylko następczyni słynnego, kultowego i niezapomnianego tytułu. Czapki z głów, proszę państwa! Powraca „Myst”!
Ach, gdzie te czasy, gdy Mystem zachwycały się miliony graczy… Gra, choć niezwykle wymagająca, zawdzięczała swą wielką popularność przede wszystkim wspaniałemu, tajemniczemu klimatowi, który towarzyszył nam podczas rozgrywki od samego początku aż po jej koniec.
Fakt, że dużo bardziej ulepszona pod względem technicznym, lecz za to niewiele wnosząca od strony „doznaniowej” druga odsłona nie osiągnęła już takiej popularności posłużył za dodatkową motywację dla autorów „trójki”. Obiecują nam oni, iż zmieniając otoczkę gry w taki sposób, aby sprostała wymaganiom coraz to większej rzeszy niecierpliwych (to te młodziki, to te młodziki;) graczy, nie zapomnieli o najważniejszym aspekcie – klimacie.
Historia, którą każdy z nas będzie samodzielnie mógł zgłębić już wkrótce jest kontynuacją zdarzeń znanych z poprzedniczki. Wprawdzie kierować dane nam będzie innym bohaterem, niźli w „Rivenie”, acz wszystko będzie sprowadzało się do unicestwienia wrogów wspólnych dla obydwu postaci. Ów wrogowie to oczywiście nikczemny Atrus i jego rodzina. W czasoprzestrzennej podróży, która prowadzić będzie przez pięć odrębnych epok napotkamy na najprzeróżniejsze wątki i osoby, które dopiero po złożeniu w całość pozwolą nam na rozprawienie się z siłami najwyższego zła.
Powróciwszy do wspomnianej nieco wyżej „zmiany otoczki” – polegać będzie ona przede wszystkim na bardziej zwartej fabule, gdyż jakichkolwiek modyfikacji w sferze poziomu zagadek nie powinniśmy raczej oczekiwać (i bardzo dobrze:P) Ulepszenia wizualne będą już dużo bardziej złożone. Najważniejszym z nich jest oddana nam wreszcie możliwość obserwacji otoczenia w promieniu 360 stopni dokoła naszego bohatera. Również grafika ulegnie znacznej poprawie w stosunku do „Rivena”. Widać większy nacisk na liczbę detali, a także bardziej żywiołową kolorystykę. Zresztą proponuję dokładnie przyjrzeć się screenshotom – one wszakże mówią samo za siebie!
Podsumowując; dla starych wyjadaczy produkt Presto Studios powinien okazać się godną XXI wieku kontynuacją starego hitu, dla nowych graczy ma zaś szansę stania się synonimem idealnej przygodówki.
Grę w Polsce już niedługo wyda Play-It. Dotychczas nie wiadomo jednak, czy firma pokusi się również o jej spolszczenie.