Rate this post

Mafia

Z mafią spotykaliśmy się już nie raz, częściej jednak w filmie i literaturze niż w grach. I choć dziś ogląda się głównie efekty specjalne, to „Ojciec chrzestny”, „Nietykalni” czy „Dick Tracy” przez wiele lat stanowiły kanon kina akcji. Kto wie, czy nie stanowią go i dziś.
Większość klasycznych obrazów, które przed chwilą wymieniłem, zalicza się do gatunku nazwanego z francuska „noir”, to jest filmem czarnym. Początek wieku w Stanach Zjednoczonych był bowiem okresem olbrzymiej prosperity nielegalnych miejsc rozrywki, prywatnych kasyn, tanich agencji towarzyskich i wszechobecnego Forda T. Prohibicja, słaba, skorumpowana i niezdecydowana policja, kolejne kryzysy (w tym ten największy – z 1929 roku) podkopywały wiarę w prawość. Cynizm, tani gin, cygaro i kapelusz, a także płaszcz – prochowiec i charakterystyczny tommy-gun stały się symbolami męskości, rozpoznawalnymi pod każdą szerokością geograficzną. Typy nakreślone przez Humpreya Bogarta czy Sterlinga Haydena są do dziś wzorcami bohaterów tamtej epoki, a owe mroczne i pesymistyczne filmy rzeczywiście zasługują na miano „noir”.
Co ma to wspólnego z grami? Ano sporo. Firma Talonsoft przygotowuje się do wydania programu „Mafia”, którego akcja rozgrywać się będzie w latach 30-tych naszego wieku. Na ekranie pojawią się więc klasyczne prochowce, karabiny tommy- gun, a także charakterystyczne kapelusze i bary, gdzie szaleją wielkie big bandy. Dla mnie sam ten okres wystarcza, by uznać „Mafię” za jedną z nadziei tego roku, za program, który jeśli wypali, może stać się mym prywatnym hitem 2000. Ale po kolei…
Gra ma być strzelaniną 3D w konwencji TPP, a więc czymś w rodzaju „Tomb Raidera”. Obejmiemy kontrolę nad jednym z członków gangsterskiej rodziny Salieri, który to z jej polecenia będzie działał w terenie. W programie pojawi się 20 misji, w każdej z nich Don Salieri poprosi nas o inną przysługę. Raz będzie to typowy zamach, kiedy indziej pościg samochodowy, strzelanina w barze czy dowód skuteczności. Za każdą prawidłowo wykonaną misję liczyć możemy na nagrodę w postaci pieniędzy i nowego sprzętu. A tego nie zabraknie. W „Mafii”, oprócz zapowiadanego przeze mnie Tommy-guna, pojawi się także klasyczny Colt serii 1911, Smith&Wesson; 27, jedno z pierwszych Magnum i coś pięknego – „pompka” (nie od roweru – to taka pukawka, „ulepszona” wersja strzelby, często śrutowej)! Do tego autorzy obiecują spory wybór samochodów. Obok Forda T pojawią się roadstery i ciężarówki, łącznie planowanych jest 60 różnych wozów! Samo pole gry, po którym będziemy się poruszać, obejmie około 12 mil kwadratowych miasta. Uwzględniony będzie ruch miejski, dzielnice, bary, tanie hotele, sklepy, dworce, lotniska, niepewne banki, a także samochody przybliżą nam rzeczywistość pięknych lat 30-tych. Yuehhha! Będzie nawet Chinatown!!! Szkoda tylko, że całą akcję gry osadzono w nieistniejącym Lost Heaven, stanowiącym mieszankę Nowego Jorku i Chicago.
Gra ma hulać na w pełni trójwymiarowym silniku Insanity 2. Na screenach wygląda on znakomicie, niewiele gorzej od rewelacyjnie zapowiadającego się „Max Payne”. Umożliwi też grę w sieci w trybie dla wielogracza (16 osób po LAN i w Internecie). Prócz klasycznych deathmatchów pojawią się rozgrywki „Capture The Flag”.
O tym, czy gra zostanie moim tytułem roku, zadecyduje klimat. Jeśli producentom uda się w „Mafię” tchnąć ducha lat 30-tych, wytworzyć atmosferę znaną z klasycznych filmów Johna Hustona i opowieści o Al Capone, to będzie to wiegachny hit. Tym bardziej, że firma Play-It przewiduje wydanie jego polskiej wersji.
PS. Czy nie uważacie, że gra zyskałaby, gdyby umożliwiono w niej zabawę w czarno-bieli, bez tych wszystkich pstrokacizn typowych dla „naszych czasów”?